Kategorie
Franek Pilichowicz

nowomowa vs Faustyna Maciejczuk

Jakiś czas temu mieliśmy okazję zapoznać się z karierą zespołu Sweeper. Tym razem na naszych rękach mamy wywiad z Faustyną Maciejczuk, 20-letnią piosenkarką z Białegostoku. Razem z nią celebrujemy wyjście nowego EP, „Przebudzenie„:

Myślałem, że FONOBO Pitcher w którym siedzisz, jest skoncentrowany na dość świeżych artystach, ale patrząc po twoim profilu na Spotify masz już na swoim koncie dość pokaźną ilość singli. Czy chciałabyś może powiedzieć co się działo w twojej karierze do tej pory, przed EPką?

Generalnie w muzie siedzę już bardzo długo, zaczęło się od szkoły, a nawet przedszkola muzycznego. Wiadomo, nie jest to to samo, co faktycznie kariera artystyczna. Będąc w szkole grałam na skrzypcach, ale nigdy nie myślałam, że robienie muzyki dla siebie poza szkołą, zabawa, może stać się czymś owocnym. Robiłam muzę trochę “na boku”, czasami pokazałam koleżankom, ale z reguły nie kierowałam jej do szerszej grupy odbiorców. Fakt w tym, że zrodziło się we mnie coś, co zmusiło mnie do pokazania twórczości innym. Kiedyś wrzucałam utwory na Soundclouda, ale nawet tego nigdzie nie udostępniałam, może lekko się tego wstydziłam? Później wstyd odszedł na bok, stwierdziłam, że lubię to, co robię i jakoś się zaczęło.

Później przypadkiem, nie z przypadku, pojechałam na Audioriver, festiwal muzyki elektronicznej na którym poznałam wolontariuszkę, która pracowała przy Sofar Sounds – Gosia, której spodobała się moja twórczość, potem ona podesłała dalej i też się to przyjęło. Wystąpiłam na Sofarze, gdzie poznałam osoby z wytwórni FONOBO i to się jakoś powiązało, mimo że jeszcze gdzieś daleko nie zdążyłam wyjść z własną twórczością.

Jednak nie traktuję swoich poczynań, jako “kariera”.

Rzecz w tym, że na Spotify masz rzeczy sięgające tak dawno jak do 2019 roku. To już jest kawałek czasu.

A, faktycznie. Nie spodziewałam się, że to w ogóle może gdzieś tam zostać. Obracałam się wcześniej w towarzystwie muzyki elektronicznej i tam kilku producentów mnie “wyłapało”. To było bardziej na zasadzie „O, robisz muzykę?”, „O, śpiewasz? Może jakaś współpraca?” itp. Trochę w poszukiwaniu współpracy bez faktycznego zysku, tylko dla doświadczenia i znajomości.

Mówisz tutaj o zainteresowaniu muzyką elektroniczną, ale na tej EPce słychać dużo więcej popu. Jak byś chciała, żeby twoja muzyka brzmiała i jak była kategoryzowana?

To nie do końca wypłynęło ode mnie, wytwórnia troszkę chciała, żeby muzyka jakoś bardziej szła w stronę “radiową”. Dodatkowo nie współpracowałam ze znajomym producentem. Nie mieliśmy wspólnego flow, i jakoś też nie wiedzieliśmy, w jakiej stylistyce to będzie koniec końców szło. Może nie do końca się spodziewałam końcowego efektu, nie mówię broń boże, że jest źle, ale ma to faktycznie mocne zabarwienie popem.

Osobiście czuję, że mam takie dwie skrajności. Z jednej strony chciałabym, żeby ogół mojej muzyki szedł w kierunku bardziej eksperymentalnym, zabawa brzmieniami i dźwiękami muzyki elektronicznej. Chciałabym wmieszać tutaj muzykę konkretną: dźwięki taśmy, szmery, które nawet nie koniecznie są muzyką. Ale pytanie czy to w ogóle by się jakoś przyjęło? Z drugiej strony uwielbiam przeplatać żywe instrumenty i bawić się akustyką głosu i fizycznych, prawdziwych dźwięków.

A co dokładnie rozumiesz przez muzykę eksperymentalną?

Chyba nie chcę być stricte w jakimś gatunku, bo lubię szukać, bawić się muzyką i jako młoda artystka cały czas staram się znaleźć kierunek, w którym czułabym się najwygodniej. Patrząc po sobie i na to, co czuję, wydaje mi się, że mam skłonności do melancholii, spokoju, ale po kontrastującej stronie uwielbiam mega żywiołowość, energię, coś mocniejszego. Grunt, żeby nie robić takich skoków w jednym utworze, chociaż… Ja bym pewnie słuchała.

A mówiąc o melancholii, ta EPka mimo wszystko jest bardzo pozytywna zarówno muzycznie jak i pod względem tekstu. Czy to wynika z własnej chęci, czy z aktualnej sytuacji pandemicznej na świecie, żeby wszystkich trochę pocieszyć?

Sporo z tych utworów powstało jeszcze przed pandemią, nawet w wakacje 2019. Ten radosny charakter, brał się raczej z ogółu moich uczuć i np. z powrotu do domu ze studiów, takich drobiazgów. Trochę uwydatniam swoją pozytywną energię. Chciałam ją przekazać, więc to na pewno nie jest przypadek, ani nie przez zalecenia wytwórni.

A już mówiąc o uczelni, co takiego studiujesz, co się tam dzieje?

Tak, dzieje się… Studiuję muzykologię, całkiem fajny kierunek, bardzo dużo historii. Poszłam na ten kierunek głownie z tego powodu, że lubię pisać, zwłaszcza o tematyce, którą lubię. Trafiłam na dużą dawkę historii, inne dziedziny typu filozofia, psychologia czy estetyka i szeroki zakres informacji o etnomuzykologii. Generalnie uważam, że każda styczność z nauką, jakąkolwiek, otwiera nam głowy.

I ta muzykologia rozumiem się wzięła z humana w liceum czy tam gimnazjum?

Nie, nie, nie, szczerze mówiąc chodziłam do ogólnokształcącej szkoły muzycznej i tam nie było profili. Byliśmy ukierunkowani głównie na instrumenty. Jakieś rozszerzenia mieliśmy, ale to nie był stricte profil. Szczerze mówiąc w gimnazjum jeszcze nie sądziłam, że umiem pisać, czy że mam jakieś zdolności w tym kierunku, wydawało mi się, że z pewnością jestem umysłem ścisłym.

A jakie są twoje zainteresowania poza muzyką, tak w związku ostatniego posta na instagramie, mamy tam jakieś losowe artefakty, o co z nimi chodzi?

No są tam z boku gdzieś książki z psychologii muzyki, ta dziedzina mnie faktycznie mocno interesuje. Generalnie na poście starałam się pokazać swoje aktualne życie. Tona kawy, książki ze szkoły, kontroler midi, wiadomo do czego. Stoi tam jeszcze różowy kucyk, ale to stało z jakiegoś powodu na stole u brata, nie wnikam. Akurat jakoś mi pasował do mojego charakteru.

Poza tym interesuję się sztuką designu, wkręcam się w modę, sztukę współczesną i zawsze lubię zahaczać o muzea/galerie sztuki. Lubię też podróżować… ogólnie dużo tego jest. Generalnie nie zostałam skrzypaczką, bo uznałam, że za dużo rzeczy mnie interesuje przez, co nie mogłabym się skupić na tym pięknym rzemiośle.

A jeszcze wracając do FONOBO, mimo współpracy z obcym producentem i może odrobinę przebarwionym brzmieniem, jak to Twoim zdaniem wyszło, czy to wyszło jak chciałaś, czy tu jest więcej Ciebie czy wytwórni, jak to wygląda?

Wydaje mi się, że dużo lepiej by to wyszło, gdybyśmy mogli siedzieć obok siebie, ja bym dawała na żywo jakieś uwagi i to by było bardziej moje. Z drugiej strony, jak czułam, że piosenka odchodzi za daleko od tego, co miałam w głowie do tej pory, to często dawałam uwagi. Nigdy wcześniej też nie pracowałam z wytwórnią, z producentami, więc nie wiedziałam do końca na jak dużo mogłam sobie pozwolić z takim “narzekaniem”. Teraz już wiem, więc następnym razem będzie 100% mnie. Mimo wszystko nie poszło to wcale w złym kierunku, faktycznie zmieniłabym jakieś drobiazgi, może aranżację odrobinę, ale na scenie nadal mogę zagrać ten sam utwór tylko dokładnie tak, jak w danym momencie sobie tego zażyczę, więc nie ma tego złego. Cieszę się, że miałam tutaj okazję na współpracę i poznanie trochę bardziej profesjonalnego świata muzycznego.

Faktem jest to, że na EPce jest dużo mnie, ale sprzed 2 lat.

Czyli to, co teraz będzie wychodziło, nie będzie już takie cukierkowe, ale będzie bardziej w kierunku singli Papierowe Twarze i Niemiłość? Czy może postarasz się nabrać jeszcze jakiś inny kierunek?

Myślę, że to wszystko jakoś połączę, na pewno chcę, żeby została w tym energia i dużo emocji, ale może instrumentację i całość brzmienia pozmieniam i wyewoluuje to w faktycznie coś ciekawego.

Jak tak teraz myślę o konkretnych artystach to może chciałabym wmieszać w to odrobinę Björk, lubię taką muzykę. Eksperymenty!

Pozostaje nam czekać i zobaczyć co usłyszymy w przyszłości, zapowiada się ciekawie!

Reklama
Kategorie
Franek Pilichowicz

nowomowa vs Sweeper

Sweeper to świeżo upieczony zespół, który warszawska młodzież miała już okazję usłyszeć na takich wydarzeniach, jak ŻUK, FLAK, Festiwal w Wolskim Centrum Kultury, czy Festiwal Kultura Nieponura. Teraz jednak świętujemy wyjście ich debiutanckiego singla A Child’s Birthday Waltz, który może otworzyć im dalszą drogę w kierunku kariery. Aby przybliżyć Wam zespół Sweeper, przeprowadziliśmy z nimi rozmowę zapoznawczą.

Kim w ogóle jest ten cały Sweeper?

Aktualnymi członkami zespołu są: Marysia Gojło – perkusja i wokal, Hugo Tarres – gitara i wokal oraz Lucjan “Bonawentura” Szczęsny na gitarze basowej. Wszyscy mimo młodego wieku mają za sobą dobre lata praktyki i pokazują swoją pewność zarówno na koncertach, jak i w najnowszym singlu.

Co można usłyszeć w ich wykonaniu?

Skąd bierzecie inspirację na to, co teraz gracie?

Szczerze, póki co inspirowaliśmy się takimi nawet nie grunge rockowymi zespołami, ale bardziej coś w stylu indie/rocka. Niby dwa różne światy, ale jakoś próbowaliśmy to połączyć.

Indie rock, indie pop, po prostu indie. nawet w trakcie tworzenia singla bardzo dużo słuchaliśmy Maca DeMarco i Her’s

A co z tym, co było wcześniej, na koncertach?

Na koncertach szło bardziej w rock i punk graliśmy covery na przykład „Cool Kids Of Death” i parę starszych, własnych kawałków, ale też dużo improwizacji. Indie przyszło dopiero przy pandemii.

Zamknęliśmy się na chatach, wszyscy łapią taki sadboy vibe i indie najbardziej pasowało do naszej sytuacji.

My generalnie graliśmy dwa koncerty na żywo, a dwa online.

Największy problem był taki, że zaczęliśmy grać publicznie od marca, a pod koniec marca była już pandemia, trzy dni po naszym koncercie. Zaczęliśmy bardzo z wysokiej nuty a trafiliśmy na taką ścianę, bo przez pandemię nie mogliśmy grać na żywo, z żywą widownią.

Koncerty online nie mają w ogóle podejścia do zwykłych koncertów. To jest zupełnie co innego i inaczej widz to odbiera. Dlatego jest też mniej oglądających na koncertach online, bo po prostu to nie jest to samo, kompletnie inne doświadczenie.

To jest tak jak w teatrze, najważniejszy jest kontakt między artystą a publicznością, gdzie obie strony nawzajem się nakręcają. Jak nie ma publiczności na żywo, to jest bardzo dziwne uczucie.

Często kiedy zostało nam czasu na koncercie, skończyliśmy program w 30 z 45 minut koncertu i na ostatnie 10-15 wspólnie improwizowaliśmy.

Hugo z tekstem improwizował, wszyscy na instrumentach improwizowali i jakoś to wychodziło. Lucjan na przykład w jednym kawałku zaczyna rapować, co wydaje się dość ciekawe dla słuchacza.

Czyli jeżeli sytuacja pandemiczna was przekierowała na trasę indie popu/rocka, to czy są jakieś plany co będzie dalej?

Tego jeszcze nie ustaliliśmy, na pewno w jakiś sposób w tym kierunku będziemy brnąć, ale będziemy też otwarci na inne gatunki. Nie chcemy być znani jako kolejny indie zespół z kolesiami z długimi włosami.

Nie chcemy się wpisywać w konkretne ramy. Ludzie się pytają w jakim gatunku gramy, musimy sią wtedy jakoś określić. Na razie odpowiadamy, że gramy w gatunku indie rock, ale co będzie to będzie. Będziemy grać w fuzji naszych gustów, a że nasze gusta są różne, to wszystko jest możliwe.

Chcemy też próbować coś śpiewać w różnych językach, na razie mamy fragmenty po angielsku, polsku, francusku i hiszpańsku. To jest mega fajne, kiedy na przykład na festiwalu muzycznym spodziewasz się polskich muzyków, a oni zaczynają nawijać w 4 językach, co wprowadza zamieszanie i według nas to jest super. Może niedługo uda się nam coś zagrać publicznie, kto wie.

Na tą chwilę możemy mieć tylko nadzieję, że pandemia nie spowolni ich twórczości i w niedalekim czasie znowu będziemy mieć szansę usłyszeć ich twórczość na żywo. Ciekawe też, czym następnym razem nas zaskoczą. W tym momencie pozostaje nam cieszyć się wybitnym singlem i czekać…